no i znów jesteśmy na Naxos….

Zwykły wpis

No i znów jesteśmy na Naxos. To jest normalnie tradycja. W Misiu Barei narodziła się ona w Gdańsku a nasza w Grecji.

Wysiadamy z promu i biegniemy do hotelu. Tym razem wybraliśmy Pension Irene II, piętrowy budynek z małym basenem i blisko plaży.

Także posterunek policji jest tuż za rogiem. Nasza gospodyni wita nas szerokich uśmiechem i niezbyt dobrym angielskim, ale to nie jest ważne. Już po chwili jesteśmy na piętrze w swoim pokoju. Szybki prysznic i ruszamy najpierw jedni znajomi potem drudzy i szybka plaża.

Pani Irena jest cudowną osobą. Rano budzi nas delikatnym pukaniem do drzwi i z szerokim uśmiechem wręcza nam talerz świeżo zerwanych warzyw z jej ogródka. Szybki bieg do sklepu po małą oliwę i pyszna fetę. Kilka minut i domowa sałatka grecka gotowa.

Śniadanie na balkonie w promieniach wschodzącego słońca. Czy umarłem i poszedłem do nieba? Do pełni szczęścia brakuje mi kieliszka czerwonego winka, ale to w końcu śniadanie 😀

Na Naxos mamy w planach spędzić tydzień a potem płynąć do Pireusu wziąć samochód i zobaczyć w końcu upragnioną Lefkadę. Niestety okrutny los zdecyduje za nas inaczej. Dwa dni po naszym przyjeździe część z Nas straci dokumenty, telefony, aparaty fotograficzne no i troszkę pieniędzy. Co mogę powiedzieć to trochę nasza wina. Wieczorem na plaży jest ciemno i to trochę słabe zostawiać rzeczy bez opieki nie ważne czy jesteśmy w Grecji, Polsce czy jakimkolwiek miejscu na ziemi. Mówi się, że to okazja czyni złodzieja i może coś w tym jest. Nie będę si ę o tym długo rozpisywał bo nie ma po co. Powiem tylko, że policją można się dogadać i że czasem coś im się udaje.  🙂 Po pierwszym szoku i co tu kryć dość dużym wkurzeniu przychodzi taki czas kiedy nagle zauważasz, że w okół masz dobrych ludzi. Właściciel naszej zaprzyjaźnionej tawerny poczuł się tak źle w związku z zaistniałą sytuacją i ze stało się to na jego wyspie, że zaoferował nam pomoc w postaci jedzenia. Powiedział, że jeśli tylko będziemy czegoś potrzebować to mamy przyjść do niego i nie przejmować się cenami. Powiem tak, pierwszy raz na prawdę, tak szczerze poczułem co to jest grecka gościnność. To nie są jakieś puste słowa. Są w tym szczerzy.

Kiedy otrząsnęliśmy się z pierwszego szoku postanowiliśmy, ze to będą jednak udane wakacje. Czas na plażowanie i relaks.

Oczywiście trzeba było odwołać Lefkadę, ale tu znów z pomocą przyszli nasi greccy przyjaciele, którzy dzwonili do hoteli i wypożyczalni i odwołali nam wszystkie rezerwacje, nie ponieśliśmy też za to żadnych kosztów.

Chodzimy nieśpiesznie po Chorze, krętymi uliczkami obserwując jak powoli mija tu czas.

Tak naprawdę to staramy się spędzać dużo czasu ze znajomymi czy to w Maro’s czy też w Chocolat Cafe Creperie (jeśli jesteście na Naxos to musicie tu przyjść, najlepsze naleśniki w mieście). Siedzimy długie wieczory zajadając meze i popijając ouzo albo fixa. Czy może być lepiej?!? 🙂 W międzyczasie nasza koleżanka Katerina ma urodziny i udajemy się ze wszystkimi na imprezę. Są tradycyjne tańce i drinki.IMG_1399 W Grecji nie pijemy szotów w kieliszku. Są za to karafki i dużo słomek, każdy podaje osobie następnej by się napiła. Ciekawy zwyczaj. Chyba nie będę jego fanem hahahaha.

Przy jednej z głównych ulic znajdziemy sklep, który może stać się naszym najlepszym przyjacielem jeśli jesteśmy fanami greckiej kuchni. Nie mówię tu nawet o przyprawach, oliwkach czy nawet serach, bo dokładnie te same produkty znajdziemy w tzw. supermarketach, ale naczynia. To najlepsze pamiątki, które na pewno nam się będą często przydawać.

Czas mija szybko i zbliża się termin wyjazdu. Musimy jeszcze dzień wcześniej wrócić do Aten bo koleżanka musi udać się do konsulatu żeby wyrobić paszport bo inaczej nie wróci do kraju. Zupełnie jej nie rozumiem, bo gdyby to mnie zabrali wszystkie dokumenty to bym już tam został.

Blue Star Ferries zabiera nas w podróż do Pireusu.

Mamy jeszcze cały dzień w Atenach, trochę pochodzimy, znów odwiedzimy Brettos. W końcu to taki mały symbol miasta.

Metrem na lotnisko i Swiss Air  frunie z nami do Zurychu.

Kiedy już tam jesteśmy wpadamy na grupę rozwrzeszczanych polaków i czar pryska. Dociera do mnie, że wakacje się skończyły. Znowu.2012_071410562